PODSUMOWANIE 2015: Najlepsze EP-ki
Kolejna część mojego subiektywnego podsumowania 2015 roku w muzyce skupia się na krótszych formach wydawniczych, które jednak niektórzy ochrzcili już przyszłością rynku muzycznego, obwieszczając śmierć tradycyjnego formatu. Jak będzie naprawdę zadecydują sami słuchacze, ale w ostatnim roku na EP-kach wyszło tyle fantastycznej muzyki, że mam dla Was aż piętnastopunktową listę najlepszych, wśród których (co znamienne) aż połowa to nasze rodzime wydawnictwa.
Tekst: Kajetan Łukomski (Avtomat)
1. blΔnc – Per Imbrem EP
Płodność tego enigmatycznego producenta może zawstydzić muzyków o znacznie większej sławie. Z kilku EP-ek, które wydał w tym roku wybrałem tę, na której chłodne, syntetyczne brzmienia pomysłowego witch-house’u mieszają się z garage’ową motoryką i wręcz gotyckim klimatem.
2. Echolette – Echolette EP
Ten duet polskich producentów nie tylko gra jedne z najbardziej hipnotyzujących koncertów, ale i sprawdza się w wersji studyjnej. Udostępniona na Bandcampie Echolette EP to pełna pogłosów i ciepłych brzmień dźwiękowa rzeka, oparta na szkielecie „potykających się” rytmów. Czekam z niecierpliwością na więcej materiału studyjnego.
3. Forndom – Flykt EP
Jeśli jest zespół, który gra muzykę nadającą się jako ścieżka dźwiękowa do mrocznych, leśnych obrzędów, to jest to na pewno Forndom. Rytualne, ambientowe pasaże zasiloe są tradycyjnym skandynawskim instrumentarium i dobiegającymi jakby z oddali, śpiewnymi mantrami.
4. Kastle – Polytopia EP
Najnowszy studyjny materiał Kastle zaskoczy zwolenników tego mistrza futurystycznych basowych brzmień i wycinanek z soulowych sampli wokalnych. Na Polytopia jego styl ewoluował w stronę dziwacznych, popartych lekko orientalną rytmiką pochodów. Podobnych dźwięków gdzie indziej ze świecą szukać, więc możliwe, że właśnie oryginalność brzmienia była głównym założeniem tej EP-ki.
5. Kastle – Hyperreality EP
Nie mogłem się powstrzymać i drugie tegoroczne wydawnictwo Kastle również tu wylądowało. Hyperreality to materiał zdecydowanie mniej humorzasty, a momentami wręcz bardzo taneczny (znakomite, garage’owe Strange Days), aczkolwiek, podobnie jak na następnej EP-ce, rządzą tu nadal przede wszystkim świetne, wwiercające się w ucho melodie.
6. Lorn – None An Island EP
Industrialny, zgrzytający i usiany gęsto niespodziewanymi zwrotami akcji styl Lorna można rozpoznać wszędzie z łatwością, szczególnie jeśli zna się jego wcześniejsze albumy. Na tegorocznej EP-ce wyróżnia się przede wszystkim pokręcony duet producencki z Samiyamem, ale zwieńcza ją przystępniejszy chóralny singiel Until There Is No End.
7. Manoid – Synestezja EP
Wśród polskich producentów Manoid wyróżnia się wyjątkowo krystalicznym, analogowym brzmieniem, ale i szacunkiem dla dobrej melodii. Na Synestezji wspiera go grupa znajomych muzyków i wokalistów, ale to właśnie jego brawurowe aranżacje i precyzyjny minimalizm grają tutaj pierwsze skrzypce.
8. OTIK. – Emphasis EP
To wydawnictwo składa się zaledwie z dwóch oryginalnych numerów OTIKa, ale ich intensywność i gęstość upakowania wszystkich elementów miksu sprawia, że to sycący posiłek. Połamane, jungle’owe rytmy podbijane są groźnymi syntezatorami, a humorystyczne sample nie pozwalają się nudzić.
9. Pola Rise – The Power Of Coincidence EP
The Power Of Coincidence to właściwie mini-album. W jego ramach dostajemy wszystkie single, ze znakomitym “The Name Of RA” na czele, a jako dodatek – aż sześć remiksów autorstwa czołowych polskich producentów. Wszystko to spięte jest w całość charakterystycznym wokalem samej Poli, raz lekkim i prawie załamującym się, a za chwilę wręcz zadziornym.
10. Rhythm Baboon – Rhythmwerkz EP
Ta pełna treści (całe osiem utworów) EP-ka jest prawdziwym białym krukiem na polskim rynku. Rhythm Baboon bierze się za rzadko reprezentowane u nas rytmy juke i footwork, ale robi to z inwencją grubo przekraczającą to zaszufladkowanie. Szczególną uwagę należy zwrócić na znakomite, nietypowe brzmienia i talent do łączenia pozornie sprzecznych ze sobą rytmicznie lub harmonicznie elementów w jedną całość.
11. Schaenn – Lights & Shadows EP
Schaenn to solowy projekt wrocławskiego wokalisty i producenta, Piotra Kustry, który ledwo wychynął z czeluści niebytu, a już ma na koncie fenomenalną EP-kę. Snujące się leniwie, melancholijne harmonie i niespieszne rytmy są znakomitym podłożem dla jego głosu. Moorycowi i Snorbesowi wyrosła tuż pod bokiem poważna konkurencja.
12. Sevdaliza – The Suspended Kid EP
Moje szersze zachwyty EP-ką tej irańsko-holenderskiej wokalistki można przeczytać w pełnej recenzji, ale tutaj wypada jeszcze raz podkreślić jej atuty. Precyzyjna, minimalistyczna produkcja, duszny, zadymiony klimat i przede wszystkim piękny, matowy głos artystki sprawiają, że od tych sześciu piosenek nie da się uwolnić przez długie miesiące.
13. SoundQ – Xanadu EP
Już na poprzedniej EP2 krakowskie (już teraz) trio dało się poznać z innej, jeszcze ciekawszej strony, a Xanadu idzie w tej ewolucji kolejny krok do przodu. Serwuje nam ambitną, taneczną elektronikę, rozbudowanymi strukturami przywodząca nieco na myśl dokonania Alexa Banksa, punktowaną tu i ówdzie przerobionymi, odhumanizowanymi wokalami.
14. Szur Łez – Patera EP
Szur Łez to nowy projekt Igora Szulca, szefa Adre’n’Alin, którego kompozytorskie kompetencje słychać od razu w warstwie muzycznej, oraz dwóch wokalistek. Patera kryje w sobie jedne z najinteligentniejszych polskich tekstów tego roku i zachwyca zwiewną lekkością awangardowego popu w połączeniu z bogactwem aranżacyjnym.
15. Utah? – Oxygen EP
Kolejna z recenzowanych już wcześniej EP-ek trafia do podsumowania. Ten młody talent producencki z Sheffield splata ze sobą synkopowane rytmy, poszatkowane, chóralne sample wokalne i masywny bas, uzyskując niesamowicie futurystyczny, parkietowy materiał, słuchając którego zwyczajnie nie da usiedzieć się w miejscu.
Posłuchajcie naszej playlisty:
NAJLEPSZE ALBUMY 2015 ROKU ZNAJDZIECIE TUTAJ