WYWIAD: CLANN – muzyka z baśniowej krainy
CLANN (ze staro-irlandzkiego “rodzina”) to alias artysty, filmowca i kompozytora-samouka Sebastiana McKinnona. Muzykę CLANNu można opisać jako połączenie trip-hopu i aranżacji orkiestrowych, wśród których lekko potańcuje zwiewny, rozmarzony głos kanadyjskiej piosenkarki i tekściarki Charlotte Loseth aka Sea Oleena.
Z okazji premiery jego debiutanckiej płyty „SEELIE” porozmawialiśmy o zaczarowanych krainach, baśniowych zwierzętach i snach.
Tekst: LM
Jak określiłbyś muzykę, którą tworzysz? Jest w niej dużo inspiracji muzyką i kulturą irlandzką – nazwa CLANN oznacza przecież w staro-irlandzkim „rodzinę”.
Określić swoją muzykę to wieczne wyzwanie! Mówiono mi, że moje dźwięki wzbudzają w nich skrajne emocje – smutek i szczęście, piękno i melancholię, epickość i ukojenie, a wszystko to na raz. Zazwyczaj jednak mówię, że tworzę eteryczną muzykę kinową, w których dominują lekkie, delikatne wokale i trip-hopowe bity. I owszem, moja muzyka jest częściowo inspirowana folklorem irlandzkim – między innymi poezją W.B. Yeatsa i wszelkimi baśniami o rycerzach i zaczarowanych krainach. Również moi przodkowie pochodzą z Irlandii – może dlatego tak mnie tam ciągnie.
Mówisz często, że „KIN Fables” stworzyłeś ze swoim bratem. A jak jest z muzyką? Kto jeszcze był zaangażowany w powstanie albumu?
Tak naprawdę nikt z CLANNu nie jest moją rodziną z krwi, aczkolwiek wszystkich, którzy współpracowali nad projektem i pomogli w jego powstaniu i narodzinach traktuję jak rodzinę. Dwie kluczowe osoby to Charlotte Oleena, piosenkarka z Montrealu (aka Sea Oleena) oraz skrzypaczka z Francji – Chloe Picard. To one dźwiękowo wnoszą wszystkie głębokie emocje, które można usłyszeć w naszej muzyce. Bez nich jestem po prostu zwykłym kompozytorem/beat makerem. Tuż za nimi najważniejszą rolę odgrywa krąg moich przyjaciół z Montrealu, którzy też tworzą muzykę i zawsze wyciągają do mnie pomocną dłoń, jak tylko jej potrzebuję. Są lepiej wykwalifikowani technicznie niż ja, więc jestem zawsze bardzo wdzięczny za ich rady i wszelką pomoc.
Jakimi starymi językami śpiewa Oleena w „Seelie”?
To język specjalnie wymyślony pod nasz projekt, brzmi jakby pochodził z odległych snów.
Pamiętasz swoje sny? Jeśli tak – opowiedz swój najdziwniejszy albo najciekawszy sen, który zapamiętasz na zawsze.
Jest kilka takich… Jeden z nich dział się w przeszłych czasach. Widziałem stary wiejski domek, w którym odbywała się jakaś impreza. Dużo osób w ogrodzie, dziewczyny w sukienkach, faceci w marynarkach. I nagle moim oczom ukazała się grupka stojąca w polu nieopodal. Podszedłem do nich i zdałem sobie sprawę, że patrzą na martwe ciało jakiegoś zwierzęcia, które nie miało skóry. Widać było jedynie krwawe mięso… Sen skończył się w momencie, kiedy podszedłem do zwierzęcia. Obudziłem się w jakimś niepokoju z dziwnym nastrojem.
Czy nazwałbyś się dobrze zorganizowanym, sumiennym artystą, czy jednak Twój proces twórczy opiera się na chaosie i elementach zaskoczenia?
Na chaosie. Wierzę w kreację z punktu, w którym nie ma myśli. Pozwalam, by przeszło przeze mnie tornado. Nie kwestionuj tego, co się rodzi samo. Jako artysta po prostu wybieram to, co uważam za najlepsze z tego, co takie tornado po sobie zostawia. Rzeczy, które mówią do mnie z jakiejś przestrzeni bez świadomości. Droga chaosu i niewiedzy jest ekscytującym i nieznanym terytorium wartym odkrycia.
Jak wygląda Twój „dzień bez zastrzeżeń”?
Budzę się i czuję, że to, co robię to jest dokładnie tym, co mam robić – właściwie tak czuję się większość czasu podczas pracy kreatywnej albo na planach zdjęciowych. Dzień spędzony wśród ludzi, na których mi zależy i czerpanie przyjemności z robienia rzeczy razem, kiedy wzajemnie się inspirujemy.
Ale taki perfekcyjny dzień mógłby też polegać na zamknięciu się w ciemnym pokoju i oglądaniu cały dzień filmów.
Jakie jest Twoje największe marzenie, nawet z tych „niemożliwych”?
Nakręcić dobry długometrażowy debiut, który spodoba się ludziom.
Jeszcze z pytań „abstrakcyjnych”… jeśli mógłbyś spędzić dzień jako jakieś zwierzę, jakim byś był?
Jastrzębiem! Chciałbym umieć latać.
Wracając do projektu – jaki masz ogólny plan na CLANN i „KIN Fables”, zaczynając od najbliższej przyszłości?
Obydwa projekty ściśle się ze sobą łączą. Obecnie szukamy dofinansowania na film pełnometrażowy oparty na świecie stworzonym w „KIN Fables” i oczywiście wszyscy zaangażowani dotychczas muzycy będą i tu komponować i nagrywać soundtrack, jak tylko powstanie film. W międzyczasie powoli powstaje kolejny album. Na razie eksperymentuję i rozwijam różne pomysły.
Z kim chciałbyś współpracować w przyszłości przy kolejnym materiale?
Ostatnio poznałem aktorkę z Toronto, która zagra w kolejnym naszym klipie. Jest też znakomitą skrzypaczką i kompozytorką, więc chciałbym włączyć ją też do projektu muzycznego. Jestem też ciągle otwarty na nowych producentów muzycznych do miksu kolejnych utworów!