Hej, informujemy ze magazyn Laif jest obecnie na sprzedaż.
Zainteresowanych prosimy o kontakt na e-mail: ola@laif.pl lub przez naszego FB

LAIF » WYWIAD: CLANN – muzyka z baśniowej krainy

Hi, Laif magazine is for sale.
If you are interested , please  contact via email : ola@laif.pl
or send us PM on our FB .

WYWIAD: CLANN – muzyka z baśniowej krainy

CLANN (ze staro-irlandzkiego “rodzina”) to alias artysty, filmowca i kompozytora-samouka Sebastiana McKinnona. Muzykę CLANNu można opisać jako połączenie trip-hopu i aranżacji orkiestrowych, wśród których lekko potańcuje zwiewny, rozmarzony głos kanadyjskiej piosenkarki i tekściarki Charlotte Loseth aka Sea Oleena.

Z okazji premiery jego debiutanckiej płyty „SEELIE” porozmawialiśmy o zaczarowanych krainach, baśniowych zwierzętach i snach.

Tekst: LM

 

Jak określiłbyś muzykę, którą tworzysz? Jest w niej dużo inspiracji muzyką i kulturą irlandzką – nazwa CLANN oznacza przecież w staro-irlandzkim „rodzinę”.
Określić swoją muzykę to wieczne wyzwanie! Mówiono mi, że moje dźwięki wzbudzają w nich skrajne emocje – smutek i szczęście, piękno i melancholię, epickość i ukojenie, a wszystko to na raz. Zazwyczaj jednak mówię, że tworzę eteryczną muzykę kinową, w których dominują lekkie, delikatne wokale i trip-hopowe bity. I owszem, moja muzyka jest częściowo inspirowana folklorem irlandzkim – między innymi poezją W.B. Yeatsa i wszelkimi baśniami o rycerzach i zaczarowanych krainach. Również moi przodkowie pochodzą z Irlandii – może dlatego tak mnie tam ciągnie.

Mówisz często, że „KIN Fables” stworzyłeś ze swoim bratem. A jak jest z muzyką? Kto jeszcze był zaangażowany w powstanie albumu?
Tak naprawdę nikt z CLANNu nie jest moją rodziną z krwi, aczkolwiek wszystkich, którzy współpracowali nad projektem i pomogli w jego powstaniu i narodzinach traktuję jak rodzinę. Dwie kluczowe osoby to Charlotte Oleena, piosenkarka z Montrealu (aka Sea Oleena) oraz skrzypaczka z Francji – Chloe Picard. To one dźwiękowo wnoszą wszystkie głębokie emocje, które można usłyszeć w naszej muzyce. Bez nich jestem po prostu zwykłym kompozytorem/beat makerem. Tuż za nimi najważniejszą rolę odgrywa krąg moich przyjaciół z Montrealu, którzy też tworzą muzykę i zawsze wyciągają do mnie pomocną dłoń, jak tylko jej potrzebuję. Są lepiej wykwalifikowani technicznie niż ja, więc jestem zawsze bardzo wdzięczny za ich rady i wszelką pomoc.

Jakimi starymi językami śpiewa Oleena w „Seelie”?
To język specjalnie wymyślony pod nasz projekt, brzmi jakby pochodził z odległych snów.

Pamiętasz swoje sny? Jeśli tak – opowiedz swój najdziwniejszy albo najciekawszy sen, który zapamiętasz na zawsze.
Jest kilka takich… Jeden z nich dział się w przeszłych czasach. Widziałem stary wiejski domek, w którym odbywała się jakaś impreza. Dużo osób w ogrodzie, dziewczyny w sukienkach, faceci w marynarkach. I nagle moim oczom ukazała się grupka stojąca w polu nieopodal. Podszedłem do nich i zdałem sobie sprawę, że patrzą na martwe ciało jakiegoś zwierzęcia, które nie miało skóry. Widać było jedynie krwawe mięso… Sen skończył się w momencie, kiedy podszedłem do zwierzęcia. Obudziłem się w jakimś niepokoju z dziwnym nastrojem.

Czy nazwałbyś się dobrze zorganizowanym, sumiennym artystą, czy jednak Twój proces twórczy opiera się na chaosie i elementach zaskoczenia?
Na chaosie. Wierzę w kreację z punktu, w którym nie ma myśli. Pozwalam, by przeszło przeze mnie tornado. Nie kwestionuj tego, co się rodzi samo. Jako artysta po prostu wybieram to, co uważam za najlepsze z tego, co takie tornado po sobie zostawia. Rzeczy, które mówią do mnie z jakiejś przestrzeni bez świadomości. Droga chaosu i niewiedzy jest ekscytującym i nieznanym terytorium wartym odkrycia.


Jak wygląda Twój „dzień bez zastrzeżeń”?

Budzę się i czuję, że to, co robię to jest dokładnie tym, co mam robić – właściwie tak czuję się większość czasu podczas pracy kreatywnej albo na planach zdjęciowych. Dzień spędzony wśród ludzi, na których mi zależy i czerpanie przyjemności z robienia rzeczy razem, kiedy wzajemnie się inspirujemy.
Ale taki perfekcyjny dzień mógłby też polegać na zamknięciu się w ciemnym pokoju i oglądaniu cały dzień filmów.

Jakie jest Twoje największe marzenie, nawet z tych „niemożliwych”?
Nakręcić dobry długometrażowy debiut, który spodoba się ludziom.

Jeszcze z pytań „abstrakcyjnych”… jeśli mógłbyś spędzić dzień jako jakieś zwierzę, jakim byś był?
Jastrzębiem! Chciałbym umieć latać.

Wracając do projektu – jaki masz ogólny plan na CLANN i „KIN Fables”, zaczynając od najbliższej przyszłości?
Obydwa projekty ściśle się ze sobą łączą. Obecnie szukamy dofinansowania na film pełnometrażowy oparty na świecie stworzonym w „KIN Fables” i oczywiście wszyscy zaangażowani dotychczas muzycy będą i tu komponować i nagrywać soundtrack, jak tylko powstanie film. W międzyczasie powoli powstaje kolejny album. Na razie eksperymentuję i rozwijam różne pomysły.

Z kim chciałbyś współpracować w przyszłości przy kolejnym materiale?
Ostatnio poznałem aktorkę z Toronto, która zagra w kolejnym naszym klipie. Jest też znakomitą skrzypaczką i kompozytorką, więc chciałbym włączyć ją też do projektu muzycznego. Jestem też ciągle otwarty na nowych producentów muzycznych do miksu kolejnych utworów!

Zobacz też inne wydarzenia

22.03.2015, Warszawa, Klub Mózg, Pierwszy Warszawski Salon Ambientu 28.03.2015, WARSZAWA, PALLADIUM, FISZ EMADE TWORZYWO MAMUT 21.03.2015, WARSZAWA, KLUB BASEN, JUNGLE